Zmęczony stalker po długiej drodze doszedł do swojego celu. Inaczej sobie wyobrażał miejsce, do którego zmierzał. Tam, gdzie doszedł było kilka małych budek, szlaban i droga w nieznane. Było tam też kilka ognisk, przy których siedzieli inni wędrowcy. Jedli mięsne konserwy i popijali je wódką, rozmawiali między sobą o przygodach, w których brali udział. Litwin nikogo nie znając podszedł do większego ogniska, i usiadł obok gościa, który grał na gitarze smętne piosenki. Miał on glany, podarte spodnie w moro i wojskową kurtkę, z wyprutą flagą. Stalker spojrzał się na nowicjusza lecz nie przestawał grać. Pytający wzrok nowego Kota nie dawał mu spokoju, wtedy gitara ucichał a gitarzysta powiedział: - Jesteś nowy, co? - Tak. - stalker na chwilę zamilkł po czym kontynuował - Jest tutaj jakiś sklep? Bar? - Hah, sklep - wysoki stalker zaśmiał się - Słyszeliście go? Sklepu szuka. Słuchaj, tutaj jest kilka budek i ognisk, nic więcej tutaj nie znajdziesz. Możesz najwyżej szukać towaru u innych stalkerów. - Słyszałem że jest takie coś jak "anomalie", i tworzy to coś rzeczy które są warte fortunę. To prawda? - Ta, jest takie coś. Tylko jak w to wejdziesz to już z tego nie wyjdziesz. Więc trzymaj się od tego z dala. - A gdzie to mogę spotkać? - Chyba powiedziałem żebyś trzymał się od tego z dala, no ale ja Cię trzymać nie będę. Tam za wzgórzem jest kilka, jeśli na serio chcesz tam iść to powodzenia. - Dzięki. - Stalker mówiąc to wstał i poszedł betonową, popękaną drogą w skazanym przez tubylca kierunku.
|
Zryw nie był w zbyt dobrym humorze. Czuł się wręcz tragicznie po stracie całego oddziału. Szedł przed siebie, nie oglądając się na masakrę, która działa się w opuszczonym budynku kilkaset metrów od niego. Nie obchodziło go to. Wchodził do Zony właściwej. Przekraczał właśnie potężną żelazną bramę. Jednym ruchem zinfiltrował teren wokół niego, po czym zamknął wrota i skierował się ku pobliskim łąkom i pustkowiom....
|